„Brak równowagi chemicznej w mózgu” to mit!
Przez ponad pół wieku w publicznym rozumieniu depresji najczęściej używano określenia „brak równowagi chemicznej w mózgu”. Od reklam farmaceutycznych po gabinety lekarskie, milionom ludzi mówiono, że ich smutek wynika z niedoboru serotoniny – neuroprzekaźnika, który może mieć wpływ na nastrój – i że leki przeciwdepresyjne korygują tę nierównowagę.
W książce „Chemically Imbalanced: The Making and Unmaking of the Serotonin Myth” psychiatra i naukowiec Joanna Moncrieff krytycznie przygląda się tej narracji. Twierdzi, że teoria serotoniny jako przyczyny depresji, daleka od faktu naukowego, jest mitem kulturowym, który ukształtował współczesną psychiatrię, marketing farmaceutyczny i samo pojęcie „choroby psychicznej”.
Historia pewnej idei
Historia zaczyna się w latach 60. XX wieku, kiedy wczesna psychiatria biologiczna poszukiwała mierzalnych przyczyn zaburzeń psychicznych. Naukowcy spekulowali, że nastrój może być powiązany z substancjami chemicznymi, takimi jak serotonina czy noradrenalina. Choć dowody były zawsze skąpe, teoria oferowała proste, biologiczne wyjaśnienie złożonych emocji – i dawała nadzieję, że chemię mózgu można regulować za pomocą leków.
W latach 80. i 90. hipoteza nierównowagi chemicznej stała się kamieniem węgielnym edukacji psychiatrycznej i przekazów dotyczących zdrowia publicznego. Rozwój selektywnych inhibitorów wychwytu zwrotnego serotoniny (SSRI), takich jak Prozac, zbiegł się z silną kampanią marketingową: depresja miała wynikać z niskiego poziomu serotoniny, a SSRI przedstawiano jako leki korygujące ten niedobór.
Wszyscy uwierzyli w tę historię. Była łatwa do zrozumienia, pocieszająca i wydawała się wiarygodna. Dla wielu osób przyniosła ulgę w stygmatyzacji: depresja nie była już osobistą słabością, lecz uleczalnym schorzeniem.
Dowodów brak
Jednak, jak udowadnia Moncrieff, badania naukowe nigdy w pełni nie potwierdziły hipotezy serotoninowej. W 2022 roku była współautorką obszernego przeglądu, w którym przeanalizowano dziesięciolecia badań nad poziomem serotoniny, aktywnością receptorów i markerami genetycznymi. Wniosek był jasny: nie ma przekonujących dowodów na to, że depresja jest spowodowana niskim poziomem serotoniny ani że leki przeciwdepresyjne działają poprzez korygowanie takiej nierównowagi.
Nie oznacza to, że leki przeciwdepresyjne są nieskuteczne. Mogą zmieniać chemię mózgu i przynosić ulgę emocjonalną – ale nie dlatego, że „naprawiają” znany defekt biologiczny. Moncrieff argumentuje, że leki te zmieniają normalne stany mózgu w sposób, który może stępić ból emocjonalny, podobnie jak alkohol czy środki uspokajające, zamiast leczyć leżącą u podstaw nierównowagę.
Kulturowa siła mitu
Dlaczego więc historia o nierównowadze chemicznej przetrwała tak długo?
Moncrieff upatruje jej trwałości w powiązanych interesach:
Firmy farmaceutyczne uznały ją za skuteczne narzędzie marketingowe.
Psychiatria zyskała naukową legitymizację, łącząc się z medycyną biologiczną.
Społeczeństwo znalazło ukojenie w jasnym, medycznym wyjaśnieniu cierpienia.
Ta zbieżność przekształciła wstępną hipotezę w prawdę społeczną. Ukształtowała praktykę medyczną, wpłynęła na politykę i doprowadziła do gwałtownego wzrostu liczby recept na leki przeciwdepresyjne na całym świecie.
Konsekwencje i pytania
Jak dowodzi Joanna Moncrieff w swojej książce: Dominacja mitu serotoniny nie jest nieszkodliwa.
Miliony ludzi przez lata przyjmowały leki przeciwdepresyjne, nie rozumiejąc ich działania – ani ryzyka związanego z długotrwałym stosowaniem, zależnością fizyczną i objawami odstawiennymi. Tymczasem czynniki niemedyczne przyczyniające się do depresji – takie jak trauma, nierówności, izolacja i stres – zostały przyćmione przez skupienie się na chemii mózgu.
Przeformułowując depresję jako zjawisko czysto biologiczne, społeczeństwo ryzykuje zignorowanie jej wymiaru psychologicznego i społecznego. Joanna Moncrieff pisze wprost: „Zmedykalizowaliśmy cierpienie”.
W kierunku nowego zrozumienia
Książka „Chemically Imbalanced” nie zaprzecza, że leki przeciwdepresyjne mogą pomóc niektórym osobom. Wzywa raczej do przejrzystości i uczciwości: aby psychiatria przyznała, co jest, a co nie jest wiadome na temat działania tych leków, oraz aby pacjenci mieli realny wybór w kwestii leczenia.
Przewiduje też odejście od redukcjonistycznego modelu „wadliwej chemii mózgu” na rzecz bardziej kontekstowego rozumienia ludzkiego cierpienia – takiego, które uwzględnia czynniki społeczne, relacyjne i egzystencjalne. Cierpienia psychicznego, jak przypomina, nie da się sprowadzić wyłącznie do cząsteczek.
Wniosek
Książka Joanny Moncrieff „Chemically Imbalanced” to zarówno historyczne studium, jak i krytyka kulturowa. Podważa ona jeden z najtrwalszych mitów współczesnej medycyny i zachęca do ponownej oceny tego, jak rozumiemy – i leczymy – depresję.
Rozkładając na czynniki pierwsze historię serotoniny, Moncrieff nie pozostawia pustki. Zamiast tego otwiera przestrzeń dla bogatszej, bardziej humanitarnej wizji zdrowia psychicznego – opartej nie na korektach chemicznych, ale na empatii, uczciwości i złożoności człowieczeństwa.
