Czym jest schizofrenia i jak ją leczyć – cz. 2
Rozmowa Beaty Pawlikowskiej z dr Jaakko Seikkulą. Dr Jaakko Seikkula jest psychologiem, terapeutą rodzinnym, naukowcem i jednym z twórców metody Otwarty Dialog – najbardziej skutecznego sposobu leczenia osób w kryzysie psychicznym (nazywanym też psychozą lub schizofrenią). Po terapii Otwartego Dialogu dziewięć osób z dziesięciu podejmuje pracę i powraca do normalnego życia.
Beata Pawlikowska – Jedną z najbardziej rewolucyjnych cech metody Otwartego Dialogu jest bycie partnerem dla osoby przeżywającej kryzys psychiczny i podejście do niej z empatią i chęcią zrozumienia zamiast osądzania i chęci postawienia diagnozy.
Jaakko Seikkula – Zadajemy pytania, a nie przeprowadzamy wywiad. To wielka różnica. Nie zakładam żadnego scenariusza ani tematów, które chcę poruszyć, bo rozmowa rozwija się sama. Założenie jest takie, żeby słuchać każdej wypowiedzi i starać się je rozwinąć. Na przykład czasem powtarzam słowo po słowie to, co ktoś powiedział: Powiedziała pani, że była bardzo smutna kiedy ojciec się wyprowadził, czy może pani powiedzieć coś więcej na ten temat? Czy może mi pani mi pomóc zrozumieć jak to było? To jest właśnie rozmowa w praktyce dialogicznej. Nie mamy żadnych konkretnych założeń, do których musimy dotrzeć. Zadajemy pytania, które mogą nas naprowadzić na rozwiązanie. Ludzie sami opowiadają o swoich historiach i dzięki temu stają się autorami swojego życia bardziej niż byli kiedykolwiek.
B.P. – Kiedy powtarzasz czyjeś słowa, emocje stają się mniej intensywne, ponieważ słowa wypowiadane na głos działają w korze przedczołowej, a nie w układzie limbicznym, co oznacza, że można je usłyszeć, zrozumieć i zacząć myśleć racjonalnie. A osoba, z którą rozmawiasz, nie jest „pacjentem”, tylko raczej „klientem”, co tworzy zupełnie inną dynamikę relacji, ponieważ nie stawiasz się wyżej, tylko zapraszasz osobę w kryzysie psychicznym jak przyjaciela i tworzysz z nią wspólnotę, co jest najbardziej humanitarną rzeczą, jaką można zrobić dla drugiego człowieka.
J.S. – Tak.
B.P. – A gdyby była z nami dziewczyna, która napisała do mnie, że dostała diagnozę schizofrenii, i czułaby teraz te wszystkie gwałtowne emocje, czy mógłbyś opisać spotkanie, które moglibyśmy z nią odbyć? Jak by to wyglądało? Kto wziąłby w nim udział? Kto zacząłby rozmowę, a kto ją zakończył oraz w jaki sposób i ile spotkań miałoby się odbyć? Jedno czy więcej?
J.S. – Nie wiemy oczywiście dlaczego poszła do lekarza, jaki był tzw. problem lub wyzwanie w jej życiu, i dlaczego postanowiła szukać pomocy, ale zorganizowalibyśmy spotkanie z nią oraz wybranymi przez nią osobami z rodziny, oraz dwoma terapeutami z metody Otwartego Dialogu. Zawsze chcemy mieć więcej niż jedną osobę, ponieważ często w tych historiach pojawia się tyle różnych głosów, że jedna osoba nie będzie w stanie ich wszystkich usłyszeć. Kiedy jest nas dwoje, możemy usłyszeć więcej. Na początku zadalibyśmy pytanie otwarte: Jak chciałabyś wykorzystać czas, kiedy jesteśmy tu z tobą? Ona może powiedzieć: nie wiem, nic nie przychodzi mi do głowy, a ja powtórzę: nic nie przychodzi ci do głowy? Jak mogłaby wyglądać ta rozmowa, żebyś chciała nam opowiedzieć coś więcej? Nie wiem. Muszę poszukać pomocy. Musisz poszukać pomocy? Co się stało, że stwierdziłaś, że musisz poszukać pomocy? I tak dalej. Jest to więc bardzo pragmatyczna rozmowa, bardzo konkretna. I wcale nie zależy mi na tym, żeby usłyszeć przemyślany opis problemów. Jestem raczej wyczulony na konkretne słowa i wtedy mówię: Poczekaj, poczekaj, co właśnie powiedziałaś? Ludzie często mówią o najważniejszych kwestiach jednym słowem albo krótkim zdaniem. Trzeba być bardzo uważnym i wychwytywać te momenty kiedy zostaje powiedziane coś bardzo ważnego. A na koniec spotkania rozmawiamy o tym, co sugerują obecni lekarze. Na przykład lekarz może zalecić lek uspokajający albo na bezsenność, zastanawiamy się też nad innymi możliwościami. W przypadku prawdziwego kryzysu nigdy nie wiadomo ile czasu potrzeba na jego rozwiązanie. Przeprowadziłem wiele badań na ten temat i okazało się, że kryzysy psychotyczne można rozwiązać podczas jednego spotkania. Ale czasem trzeba pracować razem przez trzy lata. Metoda Otwartego Dialogu wymaga, żeby zagwarantować ciągłość psychologiczną, dzięki której będziemy przez cały czas do dyspozycji. To jest bardzo ważne. Oczywiście może się zdarzyć, że lekarz zmieni pracę, ale chodzi o to, żeby istniał ten sam zespół, do którego mogą dołączyć nowe osoby, żeby zagwarantować ciągłość terapii.
B.P. : – Jest siedem zasad Otwartego Dialogu. Czy możemy je omówić i czy możesz wyjaśnić, na czym polega każda z nich?
J.S. : – Pierwsze spotkanie musi odbyć się w ciągu 24 godzin od zgłoszenia się osoby potrzebującej pomocy. Po drugie, konieczna jest perspektywa rodziny i znajomych, czyli społeczność. Od samego początku członkowie rodziny i inne znajome osoby są zapraszane na spotkania i mogą uczestniczyć w nich tak długo jak chcą. Po trzecie konieczna jest elastyczność polegająca na tym, że w zależności od potrzeb konkretnych osób stosujemy różne metody działania. Następna rzecz to zagwarantowanie ciągłości psychologicznej polegającej na tym, że ten sam zespół terapeutów jest obecny od początku do końca. Do zespołu może dołączyć pracownik socjalny jeśli rodzina potrzebuje wsparcia opieki społecznej i przekraczania granic pomiędzy opieką szpitalną a środowiskową. Kolejna rzecz to stworzenie poczucia bezpieczeństwa, żebyśmy byli w stanie tolerować niepewność, cierpliwie czekać bez uzyskania rozwiązania, ponieważ nie stosujemy żadnych gotowych, sprawdzonych metod lub odpowiedzi. I dlatego musimy się skupić na rozmowie i dialogu po to, żeby zrozumieć, co wydarzyło się w życiu osoby w kryzysie psychicznym. To są w skrócie najważniejsze zasady metody otwartego dialogu.
B.P.: – Wyjątkowe jest tolerowanie niepewności, bo myślę, że wielu osobom trudno będzie zrozumieć jak można chcieć komuś pomóc i go wyleczyć, a jednocześnie tolerować niepewność i brak natychmiastowych rozwiązań, dlatego że właściwe rozwiązania i odpowiedzi pojawią się dopiero podczas rozmowy w ramach otwartego dialogu. Dobrze mówię?
J.S.: – Tak, dokładnie tak. Chodzi o to, że wtedy stwarzamy więcej przestrzeni dla uruchomienia własnych zasobów osoby w kryzysie psychicznym, które mogą się dzięki temu zmobilizować i poszukiwać własnych opcji i sposobów na dalsze życie. Unikamy założenia, że to my znamy wszystkie odpowiedzi, mamy gotowe rozwiązania lub wytyczne. To jest ogromna różnica. Bardzo ważne jest to, żeby stworzyć bezpieczną przestrzeń, w której człowiek będzie mógł rozwijać się i zmieniać na swój własny sposób. To jest najtrudniejsze podczas każdego spotkania, ponieważ uważamy się za uzdrowicieli i sądzimy, że wiemy lepiej. Staramy się narzucić innym swój sposób myślenia, zapominając o tym, że to są moje pomysły powstałe z moich własnych doświadczeń zawodowych, a często też i osobistych. Dlatego musimy prowadzić dialog w taki sposób, żeby kontrolować naszą potrzebę udzielania dobrych rad, a zamiast tego starać się prowadzić do otwartego dla wszystkich dialogu. Dlatego terapeuci muszą być odpowiednio przeszkoleni. To bardzo ważne.
B.P.: – Najbardziej niesamowite jest w tym to, że nie odbierasz klientowi odpowiedzialności za siebie, a wprost przeciwnie, zachęcasz go do tego, żeby był w pełni odpowiedzialny za swoje życie i uczestniczył w procesie uzdrawiania swojego życia. Bo w tradycyjnej medycynie lekarz wie wszystko, a ty jesteś tylko pacjentem, masz wykonywać zalecenia i nie powinieneś kwestionować tego, co mówi lekarz. Tymczasem w metodzie Otwartego Dialogu, dajesz ludziom narzędzia do radzenia sobie z własnym życiem i własnymi emocjami.
J.S. – Tak. Wracając do kobiety, o której mówiłaś na początku, różnica w podejściu polegałaby na tym, że w metodzie Otwartego Dialogu, zapytalibyśmy ją czy ma na to jakieś wyjaśnienie. Co wydarzyło się w Twoim życiu? Nikt by jej nie powiedział, że to się zdarzyło, bo masz schizofrenię i musisz brać leki do końca życia. Zamiast tego konsekwentnie staralibyśmy się dotrzeć do tego co ona sama o tym myśli. I oczywiście na początku nie wiedziałaby co odpowiedzieć, a my dlatego musimy na przykład powtórzyć jej słowa i krok po kroku zacząć znajdować coraz więcej powiązań z tym, co wydarzyło się w przeszłości.
B.P.: – To niesamowite. Wspomniałeś o terapeutach, którzy muszą być odpowiednio przygotowani, przeszkoleni i muszą spełnić konkretne wymagania. Muszą mieć w sobie ciekawość, muszą być otwarci wobec osoby przeżywającej kryzys emocjonalny. Muszą być elastyczni. Muszą być pozbawieni uprzedzeń, życzliwi, chętni do nauki i słuchania bez osądzania. I muszą raczej starać się zrozumieć człowieka, niż stawiać diagnozę. Myślę, że to jest definicja doskonałej pielęgniarki, doskonałego lekarza, doskonałego psychologa, doskonałego psychiatry, a może nawet po prostu doskonałego człowieka? Ilu masz terapeutów spełniających te wszystkie kryteria?
J.S.: – Mam nadzieję, że wielu i coraz więcej, bo w ciągu ostatnich lat na świecie wzrosło zainteresowanie metodą Otwartego Dialogu. Zaczęliśmy organizować programy szkoleniowe i edukacyjne, które istnieją już w około 35 krajach.
B.P.: – Jaki jest wskaźnik wyzdrowienia i normalnego życia w twojej metodzie?
J.S.: – Kilka lat temu opublikowaliśmy artykuł, w którym przedstawiliśmy długoterminowe badania. Osoby, które na początku trafiły do terapii metodą Otwartego Dialogu, po 20 latach 30% z nich miało orzeczenie niepełnosprawności, około 25% nadal miało kontakt z systemem, nieliczni zażywali leki neuroleptyczne i bardzo niewielu było w szpitalu. Tymczasem jeżeli chodzi o osoby korzystające z tradycyjnej opieki medycznej po 20 latach 80% z nich wciąż zażywało leki, wszyscy przebywali w szpitalu dłużej niż miesiąc, a ponad 60% z nich miała orzeczenie o niepełnosprawności. Po terapii w metodzie Otwartego Dialogu większość osób może wrócić do pełnego zatrudnienia i prowadzić normalne życie. Robiliśmy kontrolowane badania przez 2 lata, w których najlepszy wynik to było 9 osób na 10, które mogły powrócić do pracy na pełnym etacie. Prawie wszyscy.
B.P. – Te 9 osób na 10, które powróciły do pracy dzięki Otwartemu Dialogowi, nie biorą leków, tylko wręcz przeciwnie, prowadzą normalne życie bez leków. Czy tak?
J.S.: – Dokładnie tak. Większość z osób, które całkowicie wyzdrowiały, nie korzystała z leków neuroleptycznych. Przede wszystkim stosujemy terapię. Czasem na początku kryzysu konieczne będą spotkania codzienne, po 1 – 2 tygodniach może rzadziej, więc nie chodzi o to, że powiemy komuś: nie potrzebujesz leku, możesz wracać do domu, tylko raczej zachęcamy do tego, żeby aktywnie zaangażować się w proces zdrowienia, żeby zastąpić nim leki i uniknąć szkodliwych objawów ubocznych.
B.P. : – Gdzie możemy dowiedzieć się więcej o Tobie, Twojej pracy i Metodzie Otwartego dialogu?
J.S.: – Jest wiele stron internetowych poświęconych metodzie Otwartego Dialogu. Na przykład brytyjska strona opendialog.uk, gdzie są informacje o szkoleniach dla terapeutów, i wiele innych informacji. Ale jeśli wpiszesz Open Dialogue do wyszukiwarki internetowej, to znajdziesz wiele różnych stron z wielu stron świata i w różnych językach. Nasza metoda jest stosowana już w 35 krajach, a nasze książki zostały przetłumaczone na 16 języków. Można znaleźć odpowiedniego terapeutę, zacząć się z nim spotykać i próbować znaleźć pomoc poza tradycyjnym systemem.
Metoda Otwartego Dialogu dla zdrowia psychicznego: obejrzyj cały wywiad z dr Jaakko Seikkulą.
My admiration for your creations is as substantial as your own sentiment. The visual presentation is tasteful, and the written content is sophisticated. Yet, you seem uneasy about the possibility of presenting something that may cause unease. I’m confident you’ll be able to resolve this issue efficiently.